Wielu kredytobiorców traktuje prowizję jak zamknięty rozdział – jednorazową opłatę za przyznanie finansowania. Tymczasem banki podchodzą do niej zupełnie inaczej. Włączają ją do całkowitego "kapitału" kredytu, a następnie pobierają od niej odsetki przez cały okres spłaty. Działa to dokładnie jak subskrypcja - tylko że ukryta i nienegocjowalna. Dla klienta oznacza to nieplanowany, rozciągnięty w czasie koszt, o którym nie wie. Dla instytucji - regularny zysk, obliczony co do grosza.
Prowizja "wciągnięta" w kapitał
Ten model, choć na pierwszy rzut oka wydaje się neutralny, potrafi generować istotne nadpłaty. Warto więc przyjrzeć się bliżej: kiedy taka konstrukcja faktycznie występuje, jakie wywołuje skutki finansowe i co dokładnie bank zyskuje na takim rozwiązaniu?
Zanim przejdziemy do szczegółów, warto zwrócić uwagę na sam sposób księgowania prowizji przez banki. Czy prowizja jest potrącana z góry i pozostaje poza dalszym finansowaniem? A może klient ma możliwość rozłożenia jej na raty? Czy istnieje opcja, by zapłacić ją z własnych środków - bez wciągania jej do kredytu? Te pytania pozostają w sferze teorii, bo w praktyce większość klientów dostaje tylko jeden narzucony wariant: prowizja zostaje doliczona do kwoty kredytu i objęta oprocentowaniem.
Innymi słowy, bank formalnie przyznaje wyższą kwotę kredytu niż faktycznie trafia na konto klienta - po czym część tej kwoty natychmiast przelewa na własny rachunek jako prowizję. Jednocześnie nalicza odsetki nie od środków faktycznie wypłaconych, lecz od pełnej, "napompowanej” sumy. To właśnie ta struktura przypomina ukrytą subskrypcję - klient myśli, że prowizję ma z głowy, a tymczasem nie ma świadomości, że zaczyna właśnie od niej płacić odsetki. Co więcej, z naszego doświadczenia wynika, że wielu kredytobiorców nie zostaje o tym wprost poinformowanych, a sama umowa - zarówno w treści, jak i w strukturze kosztów - skutecznie to ukrywa.
Nie jest to przypadek ani techniczny niuans - to model systemowo narzucany kredytobiorcom w Polsce, mimo że w innych krajach Unii Europejskiej powszechnie funkcjonują alternatywy: prowizje płatne z własnej kieszeni lub rozłożone w czasie. U nas takich opcji się nie oferuje, a możliwość negocjacji formy lub kosztu prowizji praktycznie nie istnieje.
Dlaczego? Odpowiedź można znaleźć w liczbach. W naszej poprzedniej analizie przyglądaliśmy się rekordowym zyskom banków w Polsce osiągniętym właśnie dzięki takim konstrukcjom (rekordowe zyski sektora bankowego w Polsce w 2024 r.), gdzie znajdziecie odpowiedź, jaki banki mają w tym interes. A dziś przyglądniemy się dokładnie, jak wygląda cały mechanizm naliczania i ukrywania tych kosztów.
Odsetki od prowizji - mechanizm działania
Przykład: Klient wnioskuje o kredyt w wysokości 30 000 zł. Bank dolicza do tego 9 000 zł prowizji, która nie jest pobierana osobno, lecz wliczana do całkowitej kwoty finansowania. Efekt? Do spłaty jest już nie 30 000 zł kredytu, a 39 000 zł.
Co więcej - oprocentowanie stosowane jest nie do środków faktycznie wypłaconych, ale do wypłaconej kwoty wraz z prowizją. To oznacza, że klient płaci odsetki, stanowiące koszt, także od kosztu usługi, jaką jest sama prowizja.
W praktyce ten mechanizm potrafi wygenerować dodatkowe kilka/kilkadziesiąt tysięcy złotych kosztów - nie dlatego, że kredyt był drogi, ale dlatego, że jego struktura została zaprojektowana w sposób, który z punktu widzenia klienta trudno jednoznacznie zidentyfikować jako niekorzystny. I właśnie na tym polega problem.
Innymi słowy - bank zarabia podwójnie. Najpierw pobiera prowizję, której kredytobiorca nawet nie widzi na swoim koncie, bo jest potrącana z góry. Mimo to - musi ją spłacać jako kapitał kredytu, tak jakby naprawdę dostał ją do ręki. A następnie, ta sama prowizja jest dodatkowo oprocentowana, czyli staje się częścią kwoty, od której naliczane są odsetki.
I tu dochodzimy do sedna - z definicji odsetki, zarówno przy kredytach jak i lokatach, to forma opłaty za korzystanie z cudzego kapitału. Klient, który nie otrzymał fizycznie wartości tej prowizji na konto, nie mógł z niej skorzystać - mimo to, musi za nią zapłacić jak za pożyczone pieniądze, o które przecież nie wnioskował.
To absurd, w którym kredytobiorca płaci za używanie kapitału, którego nigdy nie dostał. Bank natomiast księguje pełną kwotę jako należność do spłaty i bez mrugnięcia okiem nalicza od niej kolejne zyski – w postaci odsetek.
Efekt? Klient, który realnie otrzymał 30 000 zł, musi spłacić np. 39 000 zł, a do tego płaci odsetki nie od 30 000 zł, lecz od całych 39 000 zł - koszt za coś, z czego się realnie nie skorzystało. To zamknięta spirala zarobku dla banku, która obraca się bez końca – prowizja (zarobek banku) generuje odsetki (również zarobek banku), które zwiększają całkowite koszty, a klient spłaca dług, który od początku był większy niż mu się wydawało.
Jak działa nadpłata, a jak prowizja przy jej skredytowaniu?
Załóżmy, że Klient A i Klient B zaciągnęli kredyt na tę samą kwotę - 60 000 zł, które otrzymali na konto. Klient A nie miał doliczonej prowizji, natomiast w przypadku Klienta B bank naliczył 5 000 zł prowizji, którą bez jego wiedzy od razu przelał z powrotem na własne konto i jednocześnie doliczył do kwoty kapitału - czyli również objął oprocentowaniem (odsetkami).
Przy pełnej nadpłacie w wysokości 60 000 zł (czyli kwocie którą oboje realnie otrzymali "na rękę"), Klient A zamyka swoje zobowiązanie. Klient B natomiast - mimo identycznej wpłaty - nadal jest winien 5 000 zł. Co więcej, przez cały okres spłaty płaciłby wyższe odsetki, bo byłyby one naliczane nie od rzeczywiście wypłaconego kapitału (60 000 zł), lecz od sztucznie zawyżonej kwoty (65 000 zł). I choć wartość prowizji nigdy nie trafiła do jego portfela - musiałby i tak ponosić koszt jej oprocentowania. Na koniec, po latach płacenia odsetek od pieniędzy, których realnie nie miał, musiałby jeszcze tę kwotę oddać.
Dlaczego klient nie może zapłacić prowizji z własnej kieszeni? Albo, nawet w przypadku jej kredytowania, rozbić na równe płatności realizowane osobno przy każdej racie? Bo bank jest świadomy jednego: z tej iluzji zarabia najwięcej. I nie chodzi tu o ułatwienie rozliczenia z kredytobiorcą, tylko o to, by jak najwięcej zarobić na każdej umowie - cicho, między wierszami i pod przykrywką "zwiększania dostępności", której pojedynczy klient nawet nie jest świadomy. Ale w skali 18 milionów obecnie aktywnych umów konsumenckich, dzięki paru formalnym i niezauważalnym zmianom w umowie, dziś zarobki banków osiągają dodatkowe miliardy złotych.
Co możesz zrobić? Sankcja kredytu darmowego krok po kroku
Przede wszystkim wykonaj bezpłatną analizę umowy.
8 na 10 umów o kredyt konsumencki zawiera prowizję oprocentowaną jak kapitał. Jest więc duże prawdopodobieństwo, że Twoja również. A wtedy - art. 45 ustawy o kredycie konsumenckim daje Ci konkretne prawo: Jeśli bank nie spełnił jej wymogów (podał błędną RRSO albo zataił, od jakiej kwoty naliczane są odsetki) - masz możliwość skorzystania z sankcji kredytu darmowego. Oznacza to, że oddajesz wyłącznie kapitał - bez odsetek, prowizji i dodatkowych kosztów.
Wyroki TSUE z ubiegłych lat, czy najnowszy z 13 lutego 2025 r. tylko to potwierdzają: Trybunał za każdym razem jasno wskazywał, że jeśli konsument nie miał realnej możliwości oceny zakresu zaciąganego zobowiązania - krajowa sankcja może zostać zastosowana w jej pełnej wysokości - koniec z zarobkiem na błędzie, bank traci prawo do wynagrodzenia, a konsument - wystarczy, że spłaci tylko kwotę faktycznie otrzymaną.
Jak sankcja kredytu darmowego wpłynęłą na wzorce nowych umów?
Nie bez powodu od IV kwartału 2024 r. banki zaczęły nagle oferować kredyty "bez prowizji". Przypadek? Nie. To realna obawa przed liczbami, które mówią same za siebie (sprawozdania finansowe banków, analizy KNF): Rok 2022 - ok. 4 600 postepowań o sankcję kredytu darmowego (darmowy kredyt), 2023 - ok. 8 900 postępowań, 2024 - ponad 15 000 postepowań.
Jeśli więc masz w umowie prowizję, to znak ostrzegawczy. Nie trać czasu na interpretacje - bezpłatnie przeanalizujemy całą umowę, przeliczymy możliwe oszczędności i zaproponujemy konkretne działania. Od pierwszego kontaktu do końcowego rozliczenia - przeprowadzimy Cię przez cały proces od A do Z. Zadbamy o każdy etap. Ty możesz być spokojny – my zrobimy resztę.